wtorek, 10 lipca 2018

Karkonosze

     Zazdroszczę tym ludziom, którzy swoje pasje odkryli w młodości - zaoszczędzili dużo czasu i      dzisiaj są dalej, wiedzą bądź potrafią więcej. Jeśli  chodzi o moje pasje ...świadomość ich trwa 
 od  niedawna. Nie wiem czy to dobrze czy niedobrze, ale dzieje się, i cieszy mnie to. Podobno lepiej  późno niż wcale?



 Dla takich widoków warto kroczyć :)  Piękno krajobrazu jest niezaprzeczalne. Wędrówka ku górze męczy i odpręża zarazem. Nie ukrywam, czasami fajnie jest spotkać kogoś na szlaku i zamienić słowo, albo... słów kilka :) Góry tworzą niepowtarzalny klimat, zawsze zapominam o tym co zostawiam w dole, jestem tu i teraz i daje mi to ogromną moc odprężenia.
Lubię to wędrowanie od schroniska do schroniska, zatrzymywanie się na ciepły posiłek, herbatę z rumem lub piwo. Wieczory, w które spotyka się innych turystów i prowadzi rozmowy do późnej nocy stanowią kolejny walor wypraw. To jest dla mnie niesamowite.














      Odnoszę wrażenie, że ludzie w grach są inni: pomocni, otwarci, radośni.  Widzimy się tylko przez moment i nikt nic o sobie nie wie, ale na szlaku nie spotkałam nikogo, kto by był niemiły, nie okazał pomocy czy był niezadowolony. Ludzie pozdrawiają się, mijając wymieniają uśmiech. Nikt nie ma żadnych problemów. W momencie totalnego zmęczenia na znak pozdrowienia wystarcza gest podniesienia ręki - notabene tak ostatnio pozdrowiliśmy się z jakimś biegaczem (Zgorzelec).W tym jest moc.




Dystans i podziw dla przyrody, to główne uczucia mi towarzyszące w górach.









Małe wygłupki przed snem :p


























No i szczyt :)
Zimno, wietrznie, chmury otaczały nas zewsząd. Totalny odjazd! Mega przyjemność, wspaniałe doświadczenie. 







Ależ to była radość! Dawno nie czułam takiej satysfakcji, aż nie mogę uwierzyć, że teraz tak mało sprawna jestem. Te zdjęcia dały mi jeszcze większą mobilizację psychiczną do zdrowienia. Chcę znowu łazić po górach, jeździć rowerem, biegać... eh tak mi tego brak. Wiem, że w chorobie pozytywne myślenie to klucz. Mam jednak wrażenie, że im młodsi jesteśmy, tym mniej się wszystkim przejmujemy. Im z nami dłużej, tym trudniej znieść niepowodzenia i trudy życia. Czy tak jest? Czy tylko ja popadłam w taki marazm? 

Ściskam Was serdecznie. Piszcie, rozmawiajmy! Pokażcie, że tu jesteście...











Brak komentarzy:

Popularne posty