Dziś chciałam pokazać Wam kawałeczek Krakowa. Pewnie część z Was była i może pomyśleć, że to słabe albo niepotrzebne, ale powiem tak: każdy ma swoją perspektywę i te same miejsca mogą zostać przedstawione inaczej z racji subiektywizmu autora. Dlatego chciałam dziś pokazać co mnie w tym mieście urzekło :)
Właściwie wszystko zaczęło się od Naduli, która zainspirowana wiadomościami o Krakowie ze szkoły chciała bardzo zobaczyć kilka jego miejsc, głównie słynnego Smoka Wawelskiego i Wawel.
Ferie były idealnym momentem na realizację pragnienia.
Widok z Wawelu. Poniżej również:
Mogę tu z miejsca od razu polecić Hostel Hollywood przy Zwierzynieckiej. Po po pierwsze jest blisko centrum, co ma ogromne znaczenie jeśli jedzie się z dzieckiem i po drugie: gdy wybieracie się zimą :)
Żeby jednak nie było za pięknie i idealnie muszę powiedzieć, że śniadania były po prostu beznadziejne. Najtańsza wędlina, dżem, który moim zdaniem powinien być sztukowany w plastikowych pudełeczkach a nie w słoikach. Przecież każdy może włożyć oblizany nóż czy łyżkę. Nie, śniadania były totalnym, w mojej ocenie, niepowodzeniem. I nie polecam w tym miejscu. Lepiej zrobić sobie kupić produkty i zrobić we własnym zakresie.
Centrum naszej dawniejszej stolicy obfituje w totalną przestrzeń, która mnie urzeka. W zasadzie każde polskie miasto ma piękne Rynki i okolice, i nie potrafię wskazać, które byłoby bardziej wyjątkowe od drugiego. Polska piękna jest cała przecież :)
Zachęcam do zwiedzenia podziemnej trasy Rynku Głównego, gdzie można zobaczyć Kraków sprzed wieków, jak wyglądało osadnictwo, handel, narzędzia z okresu średniowiecza. Wystawy są również multimedialne dzięki którym przyjemnie się ogląda i nabywa informacje. Wspaniały archeologiczny fragment wiedzy.
Warto zejść w podziemia rynku krakowskiego by przyjrzeć się z bliska śladom historii. Wiedzę o niej dzieci zdobywają przede wszystkim na lekcjach w szkole, ale kształtując w nich świadomość narodową warto brać przewodnik i zabrać je właśnie w konkretne miejsca. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie...
Moja perełka. Nie mogłam przejść obojętnie. W zasadzie ubolewam, że nie weszłam do środka. Lubię zapach takich miejsc. Jak byłam kiedyś przejazdem w Krakowie, zatrzymałam się po broszurę kierunków uczelnianych do wyboru. Rozważałam podjęcie studiów na Jagielonce. Ostatecznie Moją Alma Mater nie był Uniwersytet Jagielloński a Uniwersytet Wrocławski :)
W drodze na Kazimierz. Żałuję, że akurat doszłam porą wieczorową. Oglądając zdjęcia w Internecie widziałam jego piękno za dnia. Zmęczenie i wychłodzenie też dawało się we znaki. Zdążyłam jednak zrobić kilka fotek dla upamiętnienia tego niezwykłego miejsca. Być może uda się jeszcze kiedyś wpaść na tę dzielnicę i móc pozwiedzać ją dokładniej :)
I szczegół cieszący oko: w różnych kawiarniach pełno ludzi czytających: prasę, książki, pracujących przy laptopie z mnóstwem notatek. Lubię taki widok :) Trzy dni, które spędziłam w Krakowie był zbyt krótkim czasem na dostrzeżenie wszystkiego, mogłyśmy łapać jedynie chwile, fragmenty. A dla córki to był czas w sam raz :) Jak widać perspektywa poszerza się z czasem.
Mam nadzieję, że moje dziecko będzie ciekawe świata i życia. Że nie spocznie jedynie na życiu praca - dom. Chciałabym aby szybko odkryła w swym życiu do czego zmierza i znalazła sprzymierzeńca rozumiejącego jej potrzeby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz