Zapewne część z Was już słyszała o tej grze. Ja również kiedyś. Dzisiaj babcia sprezentowała ją wnuczce. I tym o to sposobem stałyśmy się posiadaczkami kilkunastu małp i stosu bananów :)
Jeśli szukacie czegoś ambitnego na zabawę z dzieckiem, to odradzam ten rodzaj gry. Jeśli zaś waszym celem jest wyłącznie rozrywka - macie gwarantowaną. Nadi miała naprawdę wiele ubawu, kiedy nie mogłam trafić małpką w drzewo. Fajnie patrzeć na dziecko, które śmieje się do rozpuku.
Cel gry: katapultowanie swoich małpek na drzewo. Rozegrałyśmy dwie rozgrywki, i ... zremisowałyśmy :)
Cel gry: katapultowanie swoich małpek na drzewo. Rozegrałyśmy dwie rozgrywki, i ... zremisowałyśmy :)
Pracę w tym tygodniu zaczęłam drugimi zmianami. Po dniu spędzonym z przedszkolakami już nie miałam naprawdę ochoty na wielkie pedagogiczne wyczyny :) No nie tym razem. Mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone :D
Ile jest takich mam, które walczą ze zmęczeniem, by nie zaniedbywać potrzeb dziecka? Ile takich dni, kiedy naprawdę ma się ochotę na nic? Ale... Dziecko od nas wymaga, i przecież trzeba temu sprostać.
Dlatego w takich warunkach, dzisiaj, polecam małpki :)
W środku opakowania jest instrukcja, ale moje dziecko nie lubi zasad :/ musiałyśmy iść na kompromis, i zagrać najpierw w jej wersji, później mojej, czyli z instrukcją. Z jednej strony podobała mi się jej opcja. Zastanawiam się... moja córka myśli nieszablonowo, przedstawia swoje propozycje, argumentuje. Z drugiej strony, kierujemy się w życiu zasadami po to, by było przejrzyściej i konkretnie. No więc...
A jak podchodzą do tego Wasze dzieciaczki? I Wy, rodzice? Idziecie wraz z ich wyobraźnią czy uczycie przestrzegania reguł, nawet w tak banalnych sytuacjach? :)
W przygotowaniu recenzja książeczki kulinarnej dla dzieci z bohaterami starymi jak Świat :)
Zapraszam do śledzenia na blogu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz