wtorek, 2 czerwca 2015

Mistrzowski remis, czyli jak wygrać i tego nie zauważyć :)


WSTĘP


Urodziny naszego absolwenta przedszkola były pierwszym Garden Party w tym sezonie. Jubilat zażyczył sobie urodziny w wersji sportowej.  Znamy Go, i wiemy, że lubi rywalizować... Najtrudniejszym zadaniem, jak myślałam, będzie stworzenie takich warunków do gier i zabaw, ażeby jego drużyna była wygraną.

Zaraz po ustaleniu szczegółów z mamą chłopca zabrałyśmy się do pracy. Potrzebne nam były materiały do zrobienia rekwizytów, i kilka nowych przedmiotów do zabawy. To fantastyczna okazja żeby ... iść na zakupy :) :)






PRZEBIEG







Ponieważ część dzieciaków była z przedszkola, część ze szkoły jubilata,  więc w ramach wprowadzenia wzięłyśmy chustę animacyjną. Jest idealna do zabaw integrujących grupę, właśnie wtedy, kiedy dzieci słabo lub w ogóle się nie znają. A najbardziej lubię zabawy z wykorzystaniem piłeczki lub ich kilku, w zależności od potrzeby.  Cel jest jeden dla wszystkich: rozprawić się z piłeczką wspólnymi siłami. Najważniejsze to machać płachtą, cieszyć oczy kolorami i delektować się podmuchem wiatru :) :)

W dalszej części podzieliłyśmy dzieci na drużyny. Dwie. Pierwsi na planie to kapitanowie drużyn. Dumni i w pełnej gotowości :)





Do najważniejszych zadań obu grup było ściganie się między pachołkami, z zastosowaniem różnych stopni trudności zadań, wyścigi na czas z piłkami, rzucanie woreczkami z grochem do celu itp.






























Ostatnim z zadań ruchowych, prawie na miarę I. Jones - poszukiwanie tajemniczej wiadomości, od której zależało następne zadanie. Bardzo słodkie i pyszne :) Do wykonania zadania potrzebna była... mapa :)




Czego tak szukali?

Odpowiedź poniżej :)





Tort był przepyszny!!!





Na  kursie animatora zastosowano pewną psychologiczną sztuczkę, którą chciałam przetestować na dzieciach.  Otóż po fantastycznej i ciężkiej walce  o zwycięstwo, drużyna triumfująca... sprząta wszystkie wykorzystane materiały. To bardzo ciekawe rozwiązanie pozwala każdemu wyjść z(e) śmiechem. Dlaczego nie wyszło?  Ma to związek z liczydłem... Otóż wszystkie zbierane punkty zaznaczałyśmy właśnie na nim, na liczydle. Stało sobie na naszej zjeżdżalni w zupełnym spokoju, dopóki  w szale radości nie podleciał jeden z chłopców, i nie uniósł go ostentacyjnie w górę zamachnąwszy nim uprzednio.Miny uczestników i sprawcy zdarzenia oraz nasze, animatorek...bezcenne jak z reklamy karty visa. Na poczekaniu wymyśliłyśmy, że mamy na szczęście punktację na kartce. Kupili to. Uff :D

Dlatego właściwie tytuł opracowania równie dobrze mogłabym zacząć: jak przegrać, i nie zauważyć :-) ale to już chyba bez znaczenia...Tak czy owak, te urodziny, bez cienia wątpliwości były...:






Brak komentarzy:

Popularne posty