Nadszedł czas na drugą część Rojbra na Wyspie, i tym samym ostatnią. Pewne wydarzenia trzeba koniecznie zostawić za sobą, bo nadciągają kolejne, na które czekam z niecierpliwością. Tak bardzo się cieszę, że wszystko się kręci, że nie stoję w miejscu, że działam. Boję się postoju, bo kiedy się dzieje, jest pięknie. Czuję, że żyję! :)
07.06. - Dzień Dziadka na Wyspie Słodowej
Ta niedziela królowała smakami orientalnymi. Jestem wielką fanką kuchni chińskiej, uwielbiam w niej warzywa al dente, sosy i makaron ryżowy. Mogłabym jeść cały czas :) Dlatego bardzo chciałam pobawić się kulinarną nietypowością, pokazać ją dzieciakom i wspólnie powariować z kolorem, zmysłem i pomysłem. Nie pozostało nic innego jak tylko pójść z Justyną na zakupy :)
Fragment naszego orientalnego stołu. Danie główne wegetariańskie spring rollsy, zwane także sajgonkami.
Z dodatkowych atrakcji były zawody z przenoszenia ziarenek kukurydzy lub grochu za pomocą pałeczek oraz wróżby chińskie. Te ostatnie to nic innego jak papierowe origami z ukrytym przesłaniem, oczywiście jedynie do odczytu :)
Żeby zrobić rollsa trzeba użyć papieru ryżowego i zawinąć to, co smakuje nam najbardziej. My postawiłyśmy na warzywa. Bardzo lubię rollsy ze świeżym ogórkiem, mango, surową marchewką i avocado skropione cytryną. Może być z dodatkiem czosnku, ale niekoniecznie. Ależ to jest pyszne. Rozpływam się :) Podobno każdego można kupić. Mnie można masażem, czerwonym winem i smakiem kuchni azjatyckiej :D Tak na poważnie, polecam sajgonki, zarówno w wersji vege, jak i z mięsem.
Oczywiście nie mogło zabraknąć ciastek owsianych. Ostatnio zrobiły furorę, ludzie pytali o przepis. Niesamowite. Smakują cudownie z mlekiem zwykłym lub smakowym. Czekoladowe lub bananowe jest idealne. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, ale to tak jak z Fordem: nieważne jakiego będzie koloru, ważne, że czarnego :)
Bardzo mnie to cieszy, że dzieciakom smakowało, że są pozytywnie nastawieni do jedzenia zdrowych rzeczy. Tak ochoczo podchodzili to robienia koktajli i picia ich, tak samo i do surowych warzyw w papierze ryżowym.
Skoro Misiąc Rodziny, to bliskich nie mogło nie być :)
Zdj.: Łukasz Gniadzik
Zdjęcie słoika z origami: autorskie
Cześć, dzięki, że tu jesteś :) Mam na imię Iga. Piszę bloga z miłości do życia: do mojej córki, do jedzenia i picia, do ludzi, których uwielbiam obserwować, którzy są dla mnie inspiracją. Piszę bloga z uwielbienia do literatury i miejsc, zwłaszcza z naszej południowej części kraju. Jestem tu bo kocham pisać i uwielbiam się tym dzielić. Zapraszam wszystkich którzy jak ja kochają być.
środa, 24 czerwca 2015
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Rojber i Miesiąc Rodziny na Wyspie Słodowej, cz.1
Etykiety:
Strefa dziecka
Wyspa Słodowa to Dama Wrocławskiej Kultury, połączona Mostem Słodowym i Św. Klary z mniejszymi wysepkami wchodzącymi w skład Archipelagu Wysp Starego Miasta. Otoczona niezwykłymi, pięknymi miejscami i budynkami. To w jej sąsiedztwie stoi imponujący gmach budynku głównego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz stylowy Hotel Tumski. Własnie na tym atrakcyjnym, popularnym i ważnym dla miasta miejscu miałam okazję współprowadzić warsztaty kulinarne. Byłam dumna :D
Dla nas https://www.facebook.com/pages/Rojber-animacje-dla-dzieci/331244727065962?ref=hl to pierwszy moment do pokazania się publicznie poza murami naszego przedszkola.
Warsztaty odbyły się w ramach Miesiąca Rodziny 24.05 (Dzień Mamy na wyspie) oraz 07.06. (Dzień Dziadków) 2015 r.
Dzisiaj zapraszam na relację pierwszego z nich:
wtorek, 2 czerwca 2015
Mistrzowski remis, czyli jak wygrać i tego nie zauważyć :)
Etykiety:
Strefa dziecka
WSTĘP
Urodziny naszego absolwenta przedszkola były pierwszym Garden Party w tym sezonie. Jubilat zażyczył sobie urodziny w wersji sportowej. Znamy Go, i wiemy, że lubi rywalizować... Najtrudniejszym zadaniem, jak myślałam, będzie stworzenie takich warunków do gier i zabaw, ażeby jego drużyna była wygraną.
Zaraz po ustaleniu szczegółów z mamą chłopca zabrałyśmy się do pracy. Potrzebne nam były materiały do zrobienia rekwizytów, i kilka nowych przedmiotów do zabawy. To fantastyczna okazja żeby ... iść na zakupy :) :)
Urodziny naszego absolwenta przedszkola były pierwszym Garden Party w tym sezonie. Jubilat zażyczył sobie urodziny w wersji sportowej. Znamy Go, i wiemy, że lubi rywalizować... Najtrudniejszym zadaniem, jak myślałam, będzie stworzenie takich warunków do gier i zabaw, ażeby jego drużyna była wygraną.
Zaraz po ustaleniu szczegółów z mamą chłopca zabrałyśmy się do pracy. Potrzebne nam były materiały do zrobienia rekwizytów, i kilka nowych przedmiotów do zabawy. To fantastyczna okazja żeby ... iść na zakupy :) :)
PRZEBIEG
Ponieważ część dzieciaków była z przedszkola, część ze szkoły jubilata, więc w ramach wprowadzenia wzięłyśmy chustę animacyjną. Jest idealna do zabaw integrujących grupę, właśnie wtedy, kiedy dzieci słabo lub w ogóle się nie znają. A najbardziej lubię zabawy z wykorzystaniem piłeczki lub ich kilku, w zależności od potrzeby. Cel jest jeden dla wszystkich: rozprawić się z piłeczką wspólnymi siłami. Najważniejsze to machać płachtą, cieszyć oczy kolorami i delektować się podmuchem wiatru :) :)
W dalszej części podzieliłyśmy dzieci na drużyny. Dwie. Pierwsi na planie to kapitanowie drużyn. Dumni i w pełnej gotowości :)
Do najważniejszych zadań obu grup było ściganie się między pachołkami, z zastosowaniem różnych stopni trudności zadań, wyścigi na czas z piłkami, rzucanie woreczkami z grochem do celu itp.
Ostatnim z zadań ruchowych, prawie na miarę I. Jones - poszukiwanie tajemniczej wiadomości, od której zależało następne zadanie. Bardzo słodkie i pyszne :) Do wykonania zadania potrzebna była... mapa :)
Czego tak szukali?
Odpowiedź poniżej :)
Tort był przepyszny!!!
Na kursie animatora zastosowano pewną psychologiczną sztuczkę, którą chciałam przetestować na dzieciach. Otóż po fantastycznej i ciężkiej walce o zwycięstwo, drużyna triumfująca... sprząta wszystkie wykorzystane materiały. To bardzo ciekawe rozwiązanie pozwala każdemu wyjść z(e) śmiechem. Dlaczego nie wyszło? Ma to związek z liczydłem... Otóż wszystkie zbierane punkty zaznaczałyśmy właśnie na nim, na liczydle. Stało sobie na naszej zjeżdżalni w zupełnym spokoju, dopóki w szale radości nie podleciał jeden z chłopców, i nie uniósł go ostentacyjnie w górę zamachnąwszy nim uprzednio.Miny uczestników i sprawcy zdarzenia oraz nasze, animatorek...bezcenne jak z reklamy karty visa. Na poczekaniu wymyśliłyśmy, że mamy na szczęście punktację na kartce. Kupili to. Uff :D
Dlatego właściwie tytuł opracowania równie dobrze mogłabym zacząć: jak przegrać, i nie zauważyć :-) ale to już chyba bez znaczenia...Tak czy owak, te urodziny, bez cienia wątpliwości były...: